Narodził się i trwa…
Wszystko zaczęło się na przełomie 1996/97 roku. W I Liceum narodził się On. Szczuplutki, skromniutki, wydający pierwsze nieśmiałe jeszcze kwilenia, ale własny, wypieszczony, wyczekiwany… pierwszy numer „c.d.n.”.
W słowie od redakcji naczelny ZELO napisał wtedy: „Wszyscy uważamy, że gazetka szkolna jest rzeczą bardzo ciekawą i pożyteczną dla szkoły. (…) Znajdziecie w niej takie rubryki jak: aktualności szkolne, opowiadania, recenzje, wywiady, sport szkolny, krzyżówki oraz świetną oprawę graficzną(…).” Ta zapowiedź z pierwszego numeru stała się manifestem programowym „c.d.n.”. Kto wtedy, przed prawie dwunastu laty, pomyślałby, że szkolna gazetka przetrwa i obchodzić będzie jubileusz wydania 50. numeru? Ba, nie tylko przetrwa, ale rozwinie skrzydła i z pierwszego ośmiostronicowego numeru urośnie do kilkudziesięciu stron. A przy tym wzbogaci szatę graficzną, poprawi jakość wydruku i uzupełni różnorodność gatunkową oraz tematyczną. Tak, „c.d.n.” urósł, wypiękniał, ale… charakter pozostał ten sam – to gazetka o uczniach i dla uczniów I LO. Obchodząc jubileusz nie możemy zapomnieć, że to „dziecko” nie narodziłoby się bez Pierwszych Rodziców – Redaktorów. Ich nazwiska powinny być dziś wydrukowane złotą czcionką. A zatem wymieńmy bohaterów z pierwszej stopki redakcyjnej: Wojciech Gancarczyk, Łukasz Jurgielewicz, Paweł Król, Sebastian Liszka, Iwona Lupa, Leszek Michałek, Katarzyna Mucha, Paulina Nizińska, Wioletta Smoleń, Małgorzata Syska, Łukasz Twaróg i Kuba Zelek. Za szatę graficzną odpowiadał wtedy Filip Sułkowski, a składem komputerowym zajmowali się Kuba Limanówka i Wojciech Zimirski. Opiekę nad redakcją sprawowała niezawodna pani profesor Weronika Frączek oraz do dziś oddana sprawie „c.d.n.” pani Marta Zięba. Pierwszy numer kosztował złotówkę i uwaga, to ważne, miał winietkę, którą znacie
z każdego kolejnego wydania! Przez dwanaście lat w redakcji gazetki pracowały dziesiątki zapaleńców – ludzi, którzy chcieli coś powiedzieć, o czymś poinformować, na coś zwrócić uwagę, czy wreszcie wyrazić się – literacko, poetycko, graficznie. Niektórzy zaszczepioną w Liceum dziennikarską pasję uczynili nawet celem swego życia. Dziś z wielkim sentymentem sięga się po przechowywane w archiwum bibliotecznym pierwsze numery naszej gazetki. Ten zbiorek jest niczym fotografie z dzieciństwa, może pożółkłe, wyblakłe, ale związane z pięknymi wspomnieniami, ciepłe od czułości.
Te 50 numerów to wspaniały, żywy zapis historii naszego Liceum. Nie wierzycie? W pierwszym numerze w dziale informacji czytamy: „Trwa rozbudowa naszej szkoły. W przyszłości w nowej części będą mieścić się sale: chemiczna i biologiczna.” Czy obecni uczniowie naszego Liceum wyobrażają sobie szkołę bez sal 30, 31, 32, pokoju nauczycielskiego i gabinetu pani dyrektor? A przecież to dzieło ostatniego dziesięciolecia. Teraz nasi redaktorzy piszą w aktualnościach: trwa budowa sali gimnastycznej. Pewnie przy obchodach jubileuszu 100. numeru, ktoś zaglądający do archiwum zdziwi się: to hali wcześniej nie było? A nie było! Tak jak przed grudniem 1996 r. nie było w I LO „c.d.n.”, choć dziś trudno w to uwierzyć… Do rąk Czytelników trafia 50. numer i z pewnością ciąg dalszy nastąpi… A zatem „c.d.n.” – czytajcie dalej nas!
J.B.
„C.D.N.” Tam wszystko się zaczęło. I skończyło.
Przyjemność pisania tekstów do CDN- u to tylko część doświadczenia pracy w tej gazetce. Tak naprawdę pamięta się wszystko to, co działo się po oddaniu tekstu. Strach wielki przed krytyką pani Weroniki Frączek, zawzięte dyskusje w redakcji i inspirujące rozmowy w bibliotece. Drogi czytelniku, kiedyś biblioteka była w innym miejscu, tuż przy wejściu do szkoły. A ja, pisząc o tym, czuję się jak dinozaur, choć to nie było tak dawno temu. Pod biblioteką właśnie stawaliśmy naszą redakcyjną grupą i rozmawialiśmy. O tym, co ostatnio przeczytane,o przecinkach i niewłaściwych słowach wytkniętych przez panią Frączek, o pomysłach na kolejny numer. Fantazja czasami nas ponosiła i były to chwile przedłużane w nieskończoność – niestety nie każdy nauczyciel był skłonny uwierzyć, ze zebrania redakcji tak się przeciągały. Dziękuję tym, którzy wierzyli. Bo dyskusje z K., Ł., W. i S. były niepowtarzalne. Czy teraz dziennikarzy i redaktorów CDN- u wciąż słychać w całej szkole? Mam nadzieję, że tak! Tak wyobrażałam sobie pracę w mediach. Jako intelektualną przygodę, spotkanie z autorytetami, rozmowę i wymianę myśli. Z takim wyobrażeniem też zdawałam egzaminy na wydział dziennikarstwa. I wraz z rozpoczęciem studiów wyobrażenie to rozpadło się na kawałki. Mit dziennikarstwa jako sztuki pozostał na korytarzach I LO. Może i dobrze, bo z taką świadomością mogłam odnaleźć swoje miejsce gdzie indziej. Prowadzę w warszawskich liceach warsztaty o społeczeństwie obywatelskim. Zawsze pytam, kto pracuje w gazetce szkolnej i jak to dziś wygląda. Nie słyszę niezwykłych historii, nie widzę blasku w oczach, nie słyszę o krytycznej pracy redakcyjnej. Dlatego cieszę się, że CDN wciąż jest wydawany, bo wierzę, że może być miejscem, w którym człowiek się zmienia. Z okazji jubileuszu życzę krytycznych redaktorów, ciekawych pomysłów, dobrych i pięknych słów oraz wyjątkowego poczucia wspólnoty i wielkiej misji.
Anna Hebda
Wszystko zaczęło się na przełomie 1996/97 roku. W I Liceum narodził się On. Szczuplutki, skromniutki, wydający pierwsze nieśmiałe jeszcze kwilenia, ale własny, wypieszczony, wyczekiwany… pierwszy numer „c.d.n.”.
W słowie od redakcji naczelny ZELO napisał wtedy: „Wszyscy uważamy, że gazetka szkolna jest rzeczą bardzo ciekawą i pożyteczną dla szkoły. (…) Znajdziecie w niej takie rubryki jak: aktualności szkolne, opowiadania, recenzje, wywiady, sport szkolny, krzyżówki oraz świetną oprawę graficzną(…).” Ta zapowiedź z pierwszego numeru stała się manifestem programowym „c.d.n.”. Kto wtedy, przed prawie dwunastu laty, pomyślałby, że szkolna gazetka przetrwa i obchodzić będzie jubileusz wydania 50. numeru? Ba, nie tylko przetrwa, ale rozwinie skrzydła i z pierwszego ośmiostronicowego numeru urośnie do kilkudziesięciu stron. A przy tym wzbogaci szatę graficzną, poprawi jakość wydruku i uzupełni różnorodność gatunkową oraz tematyczną. Tak, „c.d.n.” urósł, wypiękniał, ale… charakter pozostał ten sam – to gazetka o uczniach i dla uczniów I LO. Obchodząc jubileusz nie możemy zapomnieć, że to „dziecko” nie narodziłoby się bez Pierwszych Rodziców – Redaktorów. Ich nazwiska powinny być dziś wydrukowane złotą czcionką. A zatem wymieńmy bohaterów z pierwszej stopki redakcyjnej: Wojciech Gancarczyk, Łukasz Jurgielewicz, Paweł Król, Sebastian Liszka, Iwona Lupa, Leszek Michałek, Katarzyna Mucha, Paulina Nizińska, Wioletta Smoleń, Małgorzata Syska, Łukasz Twaróg i Kuba Zelek. Za szatę graficzną odpowiadał wtedy Filip Sułkowski, a składem komputerowym zajmowali się Kuba Limanówka i Wojciech Zimirski. Opiekę nad redakcją sprawowała niezawodna pani profesor Weronika Frączek oraz do dziś oddana sprawie „c.d.n.” pani Marta Zięba. Pierwszy numer kosztował złotówkę i uwaga, to ważne, miał winietkę, którą znacie
z każdego kolejnego wydania! Przez dwanaście lat w redakcji gazetki pracowały dziesiątki zapaleńców – ludzi, którzy chcieli coś powiedzieć, o czymś poinformować, na coś zwrócić uwagę, czy wreszcie wyrazić się – literacko, poetycko, graficznie. Niektórzy zaszczepioną w Liceum dziennikarską pasję uczynili nawet celem swego życia. Dziś z wielkim sentymentem sięga się po przechowywane w archiwum bibliotecznym pierwsze numery naszej gazetki. Ten zbiorek jest niczym fotografie z dzieciństwa, może pożółkłe, wyblakłe, ale związane z pięknymi wspomnieniami, ciepłe od czułości.
Te 50 numerów to wspaniały, żywy zapis historii naszego Liceum. Nie wierzycie? W pierwszym numerze w dziale informacji czytamy: „Trwa rozbudowa naszej szkoły. W przyszłości w nowej części będą mieścić się sale: chemiczna i biologiczna.” Czy obecni uczniowie naszego Liceum wyobrażają sobie szkołę bez sal 30, 31, 32, pokoju nauczycielskiego i gabinetu pani dyrektor? A przecież to dzieło ostatniego dziesięciolecia. Teraz nasi redaktorzy piszą w aktualnościach: trwa budowa sali gimnastycznej. Pewnie przy obchodach jubileuszu 100. numeru, ktoś zaglądający do archiwum zdziwi się: to hali wcześniej nie było? A nie było! Tak jak przed grudniem 1996 r. nie było w I LO „c.d.n.”, choć dziś trudno w to uwierzyć… Do rąk Czytelników trafia 50. numer i z pewnością ciąg dalszy nastąpi… A zatem „c.d.n.” – czytajcie dalej nas!
J.B.
„C.D.N.” Tam wszystko się zaczęło. I skończyło.
Przyjemność pisania tekstów do CDN- u to tylko część doświadczenia pracy w tej gazetce. Tak naprawdę pamięta się wszystko to, co działo się po oddaniu tekstu. Strach wielki przed krytyką pani Weroniki Frączek, zawzięte dyskusje w redakcji i inspirujące rozmowy w bibliotece. Drogi czytelniku, kiedyś biblioteka była w innym miejscu, tuż przy wejściu do szkoły. A ja, pisząc o tym, czuję się jak dinozaur, choć to nie było tak dawno temu. Pod biblioteką właśnie stawaliśmy naszą redakcyjną grupą i rozmawialiśmy. O tym, co ostatnio przeczytane,o przecinkach i niewłaściwych słowach wytkniętych przez panią Frączek, o pomysłach na kolejny numer. Fantazja czasami nas ponosiła i były to chwile przedłużane w nieskończoność – niestety nie każdy nauczyciel był skłonny uwierzyć, ze zebrania redakcji tak się przeciągały. Dziękuję tym, którzy wierzyli. Bo dyskusje z K., Ł., W. i S. były niepowtarzalne. Czy teraz dziennikarzy i redaktorów CDN- u wciąż słychać w całej szkole? Mam nadzieję, że tak! Tak wyobrażałam sobie pracę w mediach. Jako intelektualną przygodę, spotkanie z autorytetami, rozmowę i wymianę myśli. Z takim wyobrażeniem też zdawałam egzaminy na wydział dziennikarstwa. I wraz z rozpoczęciem studiów wyobrażenie to rozpadło się na kawałki. Mit dziennikarstwa jako sztuki pozostał na korytarzach I LO. Może i dobrze, bo z taką świadomością mogłam odnaleźć swoje miejsce gdzie indziej. Prowadzę w warszawskich liceach warsztaty o społeczeństwie obywatelskim. Zawsze pytam, kto pracuje w gazetce szkolnej i jak to dziś wygląda. Nie słyszę niezwykłych historii, nie widzę blasku w oczach, nie słyszę o krytycznej pracy redakcyjnej. Dlatego cieszę się, że CDN wciąż jest wydawany, bo wierzę, że może być miejscem, w którym człowiek się zmienia. Z okazji jubileuszu życzę krytycznych redaktorów, ciekawych pomysłów, dobrych i pięknych słów oraz wyjątkowego poczucia wspólnoty i wielkiej misji.
Anna Hebda